wtorek, 17 maja 2011
Wróciłam, cała napełniona przepięknymi wrażeniami! Najpierw jednak chciałam podziękować Wam za życzenia pomyślnego lotu i zaglądanie do mnie podczas mojej nieobecności! Życzenia dodające mi otuchy spełniły się w stu procentach - a lot samolotem to pestka, byle był szczęśliwy! Zaś widoki przy bezchmurnym niebie nie do opisania - przepiękna Polska, urokliwe obrazy od Czech poprzez Austrię, północne Włochy po wybrzeże Francji. Zapierające dech widoki nad Dolomitami i nasycone głębią koloru jasno granatowe Morze Śródziemne. Z wysokości 8 kilometrów nad Ziemią rzeczywistość za oknem samolotu staje się niemal bajkowa, a rozciągniętym wokół jasno-mlecznym chmurom brakuje tylko aniołków ! Lądowania na Ibizie pilot nie dał pasażerom prawie odczuć!
Ibiza - bardzo, bardzo urokliwa hiszpańska wyspa na Balearach, mili, przyjaźni i spokojni ludzie stosujący życiowe motto - ,,żyj radośnie i szczęśliwie i pozwól żyć innym!
Zakwaterowanie w super hotelu La Cala przy nadmorskim bulwarze, wyżywienie- rospusta ilościowa i smakowa trzy razy dziennie, z dodatkiem butelki wina do obiadu i kolacji - nic tylko tyć!. Majowe warunki klimatyczne, jak dla mnie idealne: codziennie słoneczko z lekko chłodzącą bryzą znad morza, która niwelowała dyskonfort upału, natomiast opalenizna błyskawiczna!
Hotel La cala - widok z naszego balkonu wczesnym rankiem na podwórko, czyli basen.
Santa Eulalia - średniej wielkości (trzecie co do wielkości na tej wyspie) miasteczko, urokliwie położone wśród wzgórz, z nieprzebraną ilością kafejek i restauracji, od nieco wrzaskliwych po uroczo kameralne, zatopione w odpowiednio dobranej zieleni.
Fragment bulwaru nadmorskiego z przykladem eleganckiego budownictwa hotelowego.
Wsód uliczek miasta znalazłam taką oto zachwycającą perełkę budowlaną.
Mój mąż na tle plażowej części panoramy miasta.
Przyroda bardzo odmienna od naszej - od wszędobylskich sosen ibizkich poprzez opuncje i aloesy do palm, zaś chwastem jest wyrastający do ok. 2m bambus, tworzący niezbyt estetyczne zarośla, a zbocza wzgórz porasta makia.
Przykład skwerów zieleni przy bulwarze nadmorskim
Zieleń sródmiejska.
Ogromne zaskoczenie dla mnie - prawie całkowity brak trawy i trawników w naszym znaczeniu - znalazłam je zaledwie w dwóch miejscach. Jednak trudno się dziwić, ziemia tu kamienista w kolorze rudoczerwonym, czyli laterytowa. Warunki uprawy czegokolwiek, bardzo trudne, również ze względu na brak wody, więc gospodarswa uprawowe nieliczne i skromne obszarowo.Tamtejsza ludność czerpie dochody głównie z turystyki, pracując w hotelach, lub wytwarzając produkty bezpośrednio sprzedawane turystom. Nie będę Was jednak zanudzać dalszymi szczegółami gospodarczymi Ibizy.
Niedaleko miasta raz w tygodniu odbywa się oblegany przez turystów z całego świata targ hippisowski, gdzie swoje rękodzieło sprzedają przawdziwi hippisi ( większość przybyła na wyspę w 60tych latach ubiegłego wieku), stąd nazwa targu. Jak zauważyłam, dziś targ stanowi nie tylko mieszankę kulturową basenu Morza Śródziemnego, ale także głębokiej Afryki. Możecie sobie wyobrazić jak tu wygląda rekodzieło, tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć! Niestety twórcy nie pozwalają fotografować ani siebie , ani swoich dzieł. To też jak widzicie na zdjęciu przycupnęłam w jakimś tam punkcie orientacyjnym wśród morza straganów.
I jeszcze kilka fotek oddających klimat tamtejszego świata.
Kilkudziesięciometrowe klify wybrzeża Eulali od strony północno-wschodniej miasta i moje strachliwe pozowanie na ich tle!
Wynaturzone sosny izbizkie na przepaścistych klifach.
Port jachtowy w Santa Eulalia.
I jeszcze kilka fotek z wycieczki morskiej do najpiękniejszych miejsc wyspy.
Restauracja na klifie.
Chwila przerwy w rejsie i opalanko .
Nie pokazuję dalszych zdjęć z wycieczki, ale w zamian za to kilka ciekawostek. Dopłynęliśmy do niewielkiej urwistej wysepki o nazwie Es Bedra - podobno Nostradamus przepowiedział, że po wielkiej hekatombie świata, tylko ta wyspa przetrwa i ci ludzie się ostaną, którzy na niej się skryją. Na wyspie tej znajduje się też grota fenickiej bogini A te , opiekunki Ziemi , miłości i mnóstwa innych rzeczy, zatem przy tej grocie należy się całować , aby miłość rozkwitała. Na wycieczkę wypływaliśmy z portu San Antonio, nie wiem, czy wiecie, że w tym mieście znajduje się największa i najsłynniejsza dyskoteka świata o nazwie Eden. Niestety nie rajskie sceny się tam odbywają .Mogłabym tak jeszcze , ale na tym poprzestanę.
Na koniec jednak wyrażę nasze wielkie uznanie dla pomysłu naszych dzieci wysłania nas na tę wyspę - sprawiły nam ogromną frajdę!
Pozdrawiam gorąco wszystkich zaglądających!
Kocham takie rajskie klimaty, i chetnie bym się w taką podróż wybrała.
OdpowiedzUsuń